[922] Recenzja: Plaga cieni – Brandon Mull

0 | Skomentuj

„Kiedy skok jest jedyną opcją, to się skacze, i to tak, żeby wyszło”, czyli po raz trzeci w Baśniobórze.


Plaga cieni to trzeci tom Baśniobóru autorstwa Brandona Mulla. Baśniobór to seria fantasy dla dzieci i młodzieży składająca się z pięciu książek. Już od kilku lat miałam ją na oku, ale jakoś zawsze przekładałam ją na później. Teraz przy okazji wydania tych powieść w nowej szacie graficznej postanowiłam się skusić. Po świetnych dwóch poprzednich tomach nadszedł czas na kolejny. Czy będzie równie dobry?



W Baśnioborze trwają wakacje. Seth, wbrew woli dziadka, znów przemierza las i zadaje się z satyrami. Podczas jednej z eskapad wpada na ślad dziwnej plagi: istoty światła przemieniają się w stworzenia ciemności. Zaraza rozprzestrzenia się niezwykle szybko i nie omija nawet najbardziej pokojowych gatunków. Opiekunowie Baśnioboru nie wiedzą, jak temu przeciwdziałać, i usilnie próbują odkryć przyczynę tego przerażającego zjawiska.

Tymczasem Kendra dołącza do Rycerzy Świtu, organizacji walczącej ze Stowarzyszeniem Gwiazdy Wieczornej, i wyrusza na niebezpieczną misję. Musi odnaleźć kolejny artefakt, zanim zrobią to wrogowie. Rozpoczyna się wyścig z czasem, którego stawką są losy jednego z rezerwatów…



W tym tomie istoty światła zaczynają przemieniać się w istoty ciemności. Zaczyna się walka o powstrzymanie tej plagi i ochronę rezerwatu. Akcja Plagi cieni dzieli się dwie misje — pierwsza walka z siłami zła w rezerwacie, a druga to misja Kendry, która musi odnaleźć silny artefakt. Ten świat jest pełen magii i intrygujących stworzeń. Autor stworzył baśniową krainę, a jego styl jest lekki i z przyjemnością śledzi się kolejne historie. Brandon Mull czerpie także z różnych mitologii, również greckiej (którą uwielbiam) i legend.




Ta seria z każdym kolejnym tomem podoba mi się coraz bardziej. Widzimy, jak bohaterowie dojrzewają, towarzyszymy im przy dobrych i złych chwilach czy też obserwujemy ich pierwsze miłości. W tej części autor zabiera nas w nowe lokalizacje, także te poza rezerwatem. Wprowadza nowe postacie i intrygujących antagonistów. Akcja toczy się dynamicznie. Nie wiemy, komu możemy zaufać, każda decyzja niesie za sobą konsekwencje. Brandon Mull potrafi budować napięcie, które nie opuszcza nas do ostatnich stron. Plaga cieni oprócz wartkiej akcji daje też nam kilka chwil na refleksję – bohaterowie zmagają się z ciężkimi tematami, a ich wyboru nie zawsze są dobre.




Ta część powoli nas wprowadza w wielki finał – wątki zaczynają się łączyć i tworzyć spójną całość, próbując nas przygotować, na to, co nas czeka w przyszłości. Nowe wydanie Baśniobóra zawiera nowe okładki, barwione brzegi wraz z ilustracjami, które łączą się z kolejnymi tomami (świetnie to razem wygląda), a także kilka baśniowych rysunków autorstwa Brandona Dormana. To cykl książek idealny dla dzieci i młodzieży, ale myślę, że i dorośli znajdą tutaj coś dla siebie. To naprawdę godne polecania książki. Mam na półce dwa następne tomy i mam nadzieję, że będą równie dobre.




Ilość stron: 464

Wydawnictwo: Wilga



Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Wilga ;)









[921] Recenzja: Drżenie – Maggie Stiefvater

0 | Skomentuj

 „Ona była przeszłością, teraźniejszością, przyszłością. Chciałem jej odpowiedzieć, ale nie mogłem. Rozpadłem się na kawałki”, czyli wilkołaki sprzed lat.


Drżenie to pierwszy tom serii Wilkołaki z Mercy Falls, która po raz pierwszy ukazała się na rynku w 2011 roku. Maggie Stiefvater to autorka kilkunastu książek, w tym ostatnio popularnej serii Król Kruków, którą za pewnie większość osób kojarzy. Dotąd nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością. Widząc wznowienie tej serii, postanowiłam dać jej szansę.



Grace od dziecka obserwowała wilki w zaśnieżonym lesie za swoim domem. Fascynowały ją, a jednocześnie niepokoiły, chociaż jej matka zawsze mówiła: „Wilki są spokojnymi stworzeniami”. Uwagę dziewczyny przyciągał zwłaszcza jeden z nich, o niezwykłych żółtych oczach, których widok wprawiał ją w drżenie. Z czasem dzikie zwierzę zaczyna podchodzić coraz bliżej – i chyba także się jej przypatruje…


To książka o nastolatkach dla nastolatków. Grace, nasza główna bohaterka, ma siedemnaście lat. W przeszłości została zaatakowana przez wilki i teraz te stworzenia ją bardzo fascynują. Autorka miała ciekawy pomysł na połączenie świata ludzi i wilkołaków, które przemieniają się tylko wtedy gdy temperatura spada. Główną osią tej powieści jest rozwijająca się relacja nastolatków — Grace i Sama. Chłopak stanowi oryginalną postać — jest wrażliwy i delikatny (co raczej w takich książkach jest niespotykane). Towarzyszy mu strach przed całkowitą przemianą w wilka.



Drżenie pozwala oderwać się od problemów życia codziennego i powrócić do nostalgicznego klimatu Zmierzchu. Mgliste miasteczko, tajemnicze lasy i nadnaturalne istoty. Pierwsze wydanie tej książki przypadło w czasach wielkiego bumu na powieść Stephenie Mayer, przez co zupełnie nie miała szansy się wybić. Sam styl autorki jest bardzo spokojny, ale i realistyczny. Opowieść toczy się powoli i melancholijnie. Maggie Stiefvater skupia się w głównej mierze na emocjach, jakie towarzyszą bohaterom. Postacie drugoplanowe są jedynie tłem i mam nadzieję, że kolejne tomy ujawnią o nich trochę więcej informacji.



Drżenie to nie do końca opowieść tylko o wilkołakach. W głównej mierze to historia o miłości i smutku, tęsknocie i głęboko skrywanych pragnieniach. Może nie jest to książka, w której akcja pędzi niczym rollercoaster, ale potrafi zainteresować czytelnika. Podoba mi się nowe wydanie tych powieści. W twardej oprawie i podobnym motywem te tomy idealnie do siebie pasują. Mam u siebie kolejne tomy i wkrótce powrócę z kolejną recenzji Wilkołaków z Mercy Falls.



Ilość stron: 462

Wydawnictwo: Uroboros




Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Uroboros ;)














[920] Recenzja: Gwiazda Wieczorna wschodzi – Brandon Mull

0 | Skomentuj

„Cierpliwość naśladuje nieskończoność, a z nieskończonością nie da się wygrać pojedynku na spojrzenia. Nieważne, jak długo wytrwasz, ona dopiero się rozkręca”, czyli kontynuacja Baśniobóru.


Gwiazda Wieczorna wschodzi to drugi tom Baśniobóru autorstwa Brandona Mulla. Baśniobór to seria fantasy dla dzieci i młodzieży składająca się z pięciu książek. Już od kilku lat miałam ją na oku, ale jakoś zawsze przekładałam ją na później. Teraz przy okazji wydania tych powieść w nowej szacie graficznej postanowiłam się skusić. Pierwszy tom już za mną. Jak wypada kontynuacja?


W poprzednim tomie przygód Kendrze i Sethowi udało się uratować Baśniobór przed Stowarzyszeniem Gwiazdy Wieczornej, które zamierzało zniszczyć zaczarowany rezerwat i przejąć władzę nad światem. Jednak Stowarzyszenie nie daje za wygraną. W Baśnioborze ukryto jeden z potężnych artefaktów pozwalających uwolnić najpotężniejsze demony z zaklętego więzienia. Dzieci, ich dziadkowie oraz trójka specjalistów od magii muszą temu zapobiec za wszelką cenę. Przed rokiem wróżki podzieliły się z Kendrą magiczną mocą - dlatego ona także staje się celem sił zła. Czy w porę nauczy się wykorzystywać niezwykły dar? I czy jej brat uwolni się od klątwy demona, który chce go pożreć? Stawką są losy całego świata.


W drugim tomie już od początku akcja wciąga czytelnika. Świat jest bardziej rozbudowany i panuje tutaj nieco mroczniejszy klimat. Poznajemy nowych bohaterów oraz kilka fantastycznych stworzeń. Zagłębiamy się baśniową krainę, poszukując artefaktów i odkrywając głęboko skrywane tajemnice. Kendra po uratowaniu Baśniobóru w pierwszym tomie teraz rozumie magiczne istoty, dzięki temu zauważa, jak Kobold oczarowuje jej klasę. Seth natomiast ponownie pakuje się w kłopoty.  Baśniobór nie odkrywa jeszcze wszystkich kart, a wraz z biegiem akcji powoli napotykamy kolejne aspekty tego magicznego świata.


Gwiazda wieczorna wschodzi podobał mi się bardziej niż pierwszy tom. Jest tutaj zdecydowanie więcej akcji. Siły zła nie opuszczają naszych głównych bohaterów i wcale nie tak łatwo jest z nimi walczyć. Możemy zaobserwować progres w charakterach bohaterów — Seth ma nieco więcej opanowania (ale nadal jest łobuziakiem), a Kendra próbuje poradzić sobie z nowymi umiejętnościami. Autor dobrze wykreował także antagonistów — nie są oni jednowymiarowi. Wiemy, jakie mają motywy i co ich napędza. Intryga goni intrygę, dzięki czemu czytelnik nie będzie się nudził.



Nowe wydanie Baśniobóra zawiera nowe okładki, barwione brzegi wraz z ilustracjami, które łączą się z kolejnymi tomami (świetnie to razem wygląda), a także kilka baśniowych rysunków autorstwa Brandona Dormana. To cykl książek idealny dla dzieci i młodzieży, ale myślę, że i dorośli znajdą tutaj coś dla siebie. To naprawdę godne polecania książki. Mam na półce kolejne tomy i wkrótce powrócę do tego magicznego świata.


Ilość stron: 416

Wydawnictwo: Wilga


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Wilga ;)








[919] Recenzja: Post mortem – David Lagercrantz

0 | Skomentuj

 „Nie należy lekceważyć słabych [...]. Oni często widzą więcej niż ci, którzy bezwzględnie dążą do celu”, czyli powrót skandynawskiej serii kryminałów.


Davidem Lagercrantz to autorem kontynuacji bestsellerowej serii Millennium Stiega Larssona. Nie miałam okazji zapoznać się z tą serią, ale z cyklem książek Rekke & Vargas jestem na bieżąco. Uwielbiam skandynawskie kryminały, a dwa poprzednie tomy sprostały moim oczekiwaniom, więc nie miałam obaw przed sięgnięciem po najnowszą część.



Dwaj młodzi mężczyźni wyruszają w podróż samochodem po Europie. Przemierzając kolejne miasta w drodze na północ Hiszpanii, imprezują i prowadzą rozmowy o Célinie, Hemingwayu i Leonardzie Cohenie. Dwadzieścia lat później Rekkego odwiedza hiszpański komendant Rafael Corales, który nie może pogodzić się z niewyjaśnioną sprawą brutalnego morderstwa młodej kelnerki. Co oznaczał tajemniczy symbol na jej ciele? Rekke i jego nieodzowna partnerka Micaela Vargas łączą tę sprawę z zabójstwami kobiet w Danii i Finlandii. Czy trafili na trop seryjnego mordercy? Ślady prowadzą do elity literackiej Sztokholmu.

W trzecim tomie cyklu o profesorze Hansie Rekkem i policjantce Micaeli Vargas splatają się dwie historie, a napięcie rośnie wraz z pogonią za mężczyznami, których połączyła mroczna tajemnica.



Hans Rekke jest typem postaci, które lubię w książkach – inteligentny, dostrzegający to, czego inni nie widzą i tajemniczy, a do tego momentami trochę dziwny. Fascynuje, ale i jednocześnie niepokoi. Z drugiej strony mamy Micaelę Vargas, ambitną policjantkę z silnym charakterem, która będzie dążyć do poznania prawdy za wszelką cenę. Momentami jednak podejmuje zbyt pochopne decyzje, przez co jej zachowanie zaczynało mnie irytować. Panuje tutaj duszny i mroczny klimat, który pochłania czytelnika i otula go niczym kokon. Akcja toczy dla mnie nieco za wolno, przez co były momenty, gdzie trochę się nudziłam. Sporo wątków, które nic nie wnoszą do głównej fabuły niepotrzebnie rozwlekły tę książkę. To opowieść, która skupia na psychologicznym aspektu zagadki. Trzeci tom jest jednak nieco przegadany.


Post mortem łączy w sobie elementy powieści detektywistycznej, thrillera, sensacji ze światem polityki i literatury. Książka jest pełna tajemnic i sekretów, które powoli będziemy odkrywać. Ten szwedzki kryminał na pewno przypadnie do gustu fanom skandynawskich zbrodni. Posiada mroczny i ciężki klimat oraz ciekawych bohaterów, którzy za wszelką cenę będą próbowali rozwiązać sprawę i znaleźć winnego. Post mortem najmniej podobała mi się z całej serii, ale mimo to uważam, że jako całość — są to ciekawe książki. Jeśli lubicie spokojniejsze kryminały i dużo dawką psychologicznych smaczków, to myślę, że może wam się spodobać.



Ilość stron: 358

Wydawnictwo: Wielka Litera


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Wielka Litera ;)






[918] Recenzja: Sztylet i płomień – Catherine Doyle

0 | Skomentuj

„Moja siła jest twoją słabością. Mój sekret twoim koszmarem. I właśnie dlatego jestem znacznie bardziej niebezpieczna od ciebie”, czyli fantasy i enemies to lovers.


Sztylet i płomień to pierwszy tom serii Catherine Doyle, autorki, która ma na swoim koncie już kilka powieści. Dla mnie wcześniej postać kompletnie nieznana. Do jej książki przyciągnęła mnie okładka oraz opis zwiastujący ciekawą opowieść fantastyczną. Książka zbiera naprawdę dobre recenzje, dlatego postanowiłam dać jej szansę.



W pięknym, ale śmiertelnie niebezpiecznym mieście, gdzie Mrok jest walutą, a lojalność jest krucha jak szkło, dwoje zabójców rozpoczyna grę, w której stawką jest życie, ale przede wszystkim... serce.
Podziemiem Fantome rządzą dwie wrogie gildie: Zakon Płaszczy i Zakon Sztyletów. Gdy matka Seraphine, parająca się produkcją magicznej substancji zwanej Mrokiem, zostaje brutalnie zamordowana, Sera nie ma wyboru – musi uciekać. Znajduje schronienie w kryjówce Płaszczy. Od tej pory jej serce wypełnia pragnienie zemsty.
Ale kiedy w końcu dziewczyna staje twarzą w twarz ze swoim wrogiem, a zarazem dziedzicem Zakonu Sztyletów, Ransomem, wszystko się zmienia. Bo ona włada magią, której on dotąd nie widział. A on… nie jest tym, kogo ona się spodziewała.


Podziemiem Fantome rządzą dwie wrogie organizacje: Zakon Płaszczy i Zakon Sztyletów. Nasza główna bohaterka Seraphine kieruje się zemstą. Po śmierci matki dołącza do Zakonu Płaszczy. Z drugiej strony mamy Ronsoma, który ma ją zlikwidować. I tak zaczyna się wątek enemies to lovers. Jak to bywa w tym wątku, dialogi są pełne uszczypliwości i sarkazmu (momentami nieco sztucznie wyglądają). Jednak ich relacja została poprowadzona za szybko, przez co brak tutaj napięcia i większych emocji. Akcja toczy się dosyć monotonnie – czasami nic się dzieje, co może nudzić. Fabuła jest przewidywalna i podobna do innych książek tego typu.


Sam styl autorki również jakoś niespecjalnie mnie do siebie przekonał (nie wiem, czy to wina tłumaczenie czy oryginał nieco kuleje). Sztylet i płomień to książka dla mnie niedopracowana. O świecie wykreowanym przez Catherine Doyle wiemy bardzo mało. O mieszkańcach jeszcze mniej. Może kolejne tomy powiedzą nam o tym trochę więcej. Zakończenie oferuje kilka plot twistów, ale nie wiem, czy na tyle dobrych, abym sięgnęła po kontynuację.


Czytałam wiele fantastycznych recenzji tej książki i chyba za mocno nastawiłam się na coś wybuchowego. Oczywiście sam pomysł na fabułę jest świetny, ale wykonanie nieco już gorsze. To powieść, którą ciężko mi jednoznacznie ocenić. Z jednej strony może wciągnąć, z drugiej są momenty, gdzie akcja stoi w miejscu. Myślę, że najlepiej samemu sprawdzić, czy to coś dla was.



Ilość stron: 414
Wydawnictwo: Jaguar


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu Jaguar ;)



Zajrzycie na mój profil na Instagramie oraz na profil Wydawnictwa Jaguar :)






 
© Mrs Black | WS X X X